W historii Wojny polsko-bolszewickiej jest kilka tematów kontrowersyjnych. Jednym z nich jest z pewnością stosunek Marszałka Józefa Piłsudskiego do Białych. Czy mogliśmy wspólnie z Denikinem zgnieść Bolszewików? Jak wyglądałaby wtedy przyszłość Rzeczypospolitej? Czy doszłoby do wrześniowej katastrofy w rok u 1939? To pytania, które nasuwają się wielokrotnie analizując ówczesną sytuację na froncie i arenie politycznej. Odpowiedź nie jest prosta.
W chwili gdy Denikin zbliżał się do przedmieść Moskowy, Armia Polska stała daleko wysunięta na rubieżach Ukrainy gotowa do zadania uderzenia w kluczowe dla obrony radzieckiej punkty. Mogliśmy związać w walce siły, które ostatecznie przesądziły o porażce Denikina. Zamiast tego Polacy stali bezczynnie związani nieformalnym zawieszeniem broni zawartym między Piłsudskim a bolszewikami. Nie był to wynik błędów ani nieporozumień w obozie rządzącym. Z ówczesnych dokumentów jasno wynika, że Piłsudski nie widział interesu Polski w zwycięstwie Białych i świadomie pozostawił sprawy samym sobie. Czy można go dziś za to winić?
Ze wszystkich Białych dowódców Denikin był najbliższy obalenia bolszewickiego reżimu. Jego ofensywa zimą 1919 załamała się zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Moskwy. Był to niewątpliwie błyskotliwy dowódca, ale polityk słaby. Nie on jedyny zresztą. Większość białych dowódców wykazywało się całkowitym brakiem zmysłu politycznego. Nie tylko nie potrafili się zjednoczyć przeciwko Bolszewikom, ale również nie byli elastyczni w negocjacjach z byłymi republikami Imperium Rosyjskiego. Lenin i Trocki gotowi byli obiecać każdemu cokolwiek było doraźnie potrzebne, by potem w dogodnej chwili obietnicę złamać. Denikin był oficerem carskim z krwi i kości. Wiernym do końca jednej Rosji. Jego ofertę dla Polski trudną uznać za hojną. Musiał mieć świadomość, że granice polskie z okresu Królestwa Kongresowego i brak zgody na powstanie innych wschodnich republik w oczywisty sposób kolidują z ambicjami Józefa Piłsudskiego. Z pewnością na jego twardą pozycję negocjacyjna wpływ miały powodzenia na froncie. Czy wobec jego sztywnego stanowiska na temat granic Polski Piłsudski mógł postąpić inaczej?
Z punktu widzenia opinii publicznej ówczesne „dokonania” komunistów nie były tak bulwersujące, jak może się nam dziś wydawać. Bolszewicy byli oczywiście niezwykle brutalni i bezwzględni, ale druga strona w wojnie domowej również działała bezkompromisowo. Rozstrzeliwywanie jeńców, pogromy żydowskie, przymusowa akwizycja – to grzechy wszystkich. Ludobójstwo na miarę okresu stalinowskiego miało natomiast dopiero nadejść. Czeka – która budziła już wtedy paniczny strach w społeczeństwie radzieckim na zachodzie Europy nie była szeroko znana. Za to propaganda „robotniczo wyzwoleńcza” pracowała już pełną parą.
Sytuacja ekonomiczna w Rosji była katastrofalna. Bolszewicka Rosja była znaczenie słabsza niż w okresie Imperialnym i można było oczekiwać, że stan ten długo nie ulegnie zmianie, o ile u władzy utrzymają się komuniści.
Nie bez znaczenia jest również przeszłość Marszałka. Z tramwaju socjalizmu co prawda wysiadł, ale wszystko co w życiu wycierpiał jako działacz socjalistyczny, zawdzięczał właśnie caratowi. Wspieranie jego zwolenników wobec ich co najmniej chłodnej postawy wobec Polski musiało dla Marszałka być irracjonalne. Odcięcie się od nich natomiast lepiej pasowało do idei tworzenia Federacji państwa, która byłaby skutecznym zabezpieczeniem przez ambicjami Rosji, zarówno białej jak i czerwonej.
Oddajmy głos samemu naczelnikowi państwa:
Zarówno bolszewikom, jak i Denikinowi jedno jest do powiedzenia – jesteśmy potęgą, a wyście trupy. Mówiąc inaczej, językiem żołnierskim: dławcie się, bijcie się, nic mnie to nie obchodzi, o ile interesy Polski nie są zahaczone
Taką strategie negocjacyjną zalecał polskim negocjatorom pod koniec 1919.
Niestety ostatecznie plany obydwu uczestników tamtych wydarzeń nie powiodły się. Ofensywa Denikina załamała się, a armię Białych rozbito. Koncepcja Federacyjna nie spotkała się z szerszym poparciem. Republiki wschodnio-europejskie zbyt były krótkowzroczne, by odłożyć na bok osobiste interesy i stworzyć federację antykomunistyczną, za co wciągu kolejnych lat przyszło zapłacić suwerennością.
Jak widać sprawa nie jest prosta. W grze Wojnia polsko-bolszewicka spróbujemy wiele aspektów tej aryciekawej sprawy przybliżyć.
Natomiast jak potoczyłaby się historia, gdybyśmy w 1919 wsparli kontrrewolucję? Tego chyba nie sposób już przewidzieć… ale mogłoby to być jedno z alternatywnych zakończeń gry!
Dofinansowano ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach Programu
„Patriotyzm Jutra”